Idzie baca na dwór za potrzebą. Wraca calutki mokry. Żona się pyta:
- Józwa, deszcz pada?
- Ni... ino halny wieje.
- Baco, jak tam wasz nowy sołtys?
- Jeszcze żem go po trzeźwemu nie widzioł.
- Co tak pije?
- Nie on, jo...
Baca ma sprawę sądową za pędzenie bimbru. Sędzia pyta:
- Baco, pędzicie bimber?
- Nie - odpowiada baca.
- Ale aparaturę macie? - pyta sędzia.
- Mam - odpowiada baca.
Dostał trzy miesiące w zawieszeniu.
- Dobrze, że mnie za gwałt nie sądzą - mówi baca.
Sędzia usłyszał i mówi:
- Baco, gwałcicie?
- Nie - odpowiada baca. Ale aparaturę mam!
Baca nad brzegiem morza stoi i onanizuje się. Jeden z przechodniów pyta:
- Baco, co robicie?
- Wysyłam dzieci w morze.
Przychodzi zezowaty baca do zezowatego lekarza:
- Proszę pojedynczo - mówi lekarz.
- Ja nie do pana, ja do tego drugiego - odpowiada baca.
Przychodzi do bacy turysta. Niedaleko było jezioro, więc turysta pyta:
- Głęboko w tym jeziorku?
- Po tyłek - mówi baca.
Turysta chce się wykąpać i nagle idzie na dno. Topi się, ale cudem się uratował. Wściekły idzie do bacy i mówi:
- Powiedziałeś, że jest po tyłek!
- No kaczce to tak.
Baca opowiada koledze swoją przygodę:
- Stary posłuchaj - jadę na słoniu, za mną lew, obok dwa tygrysy...
- O rany! I co zrobiłeś?
- Nic, karuzela sie wyłączyła i zsiadłem.
- Baco macie wrzątek?
- Mam, ino zimny.
Przychodzi baca do ubikacji. Czeka, czeka, wszystkie kabiny zamknięte.
Zniecierpliwiony zapytuje:
- Je tam kto?
W odpowiedzi dochodzi go zduszony głos:
- Tu się ni je, tu się sro!
Wieczorem pod domem bacy słychać głos:
-Baco! Potrzebujecie drzewa?
- Nie! Nie potsebuja!
Baca wyłazi rano na podwórze - patrzy drzewa nie ma.
Góral stanął przed sądem oskarżony o pobicie.
- Oskarżony twierdzi, ze uderzył poszkodowanego jeden raz zwiniętą gazetą?
- Ano tak - zgadza się góral.
- I od tego ciosu gazetą poszkodowany doznał wstrząsu mózgu?
- Skoro tak doktor powiedział...
- W takim razie co było w gazecie?
- Nie wiem, nie czytałem.
Przyjechał baca do Ameryki i okradł bank. Siada w rowie przydrożnym,
wyciąga z worka pieniądze i zaczyna liczyć.
Nagle zjawia się przy nim amerykański funkcjonariusz i pokazując
swą służbową odznakę mówi:
- Police!
Na to baca:
- Dziękuje panocku, som se police.
Siedzi baca na gałęzi i ją piłuje. Po chwili wychodzi z baru jakiś człowiek i mówi:
- Baca, spadniesz.
- Nie, nie spadnę.
Za 5 minut znowu ten sam facet:
- Baca, spadniesz.
- Nie, nie spadnę.
Po chwili baca spada i facet mówi:
- Mówiłem, że spadniesz?
- K**wa jasnowidz czy co?
Turyści pytają sie bacy :
- Baco, pokażesz nam, która góra to Giewont?
- Widzicie tą pierwszą górę?
- Tak. To jest Giewont?
- Nie, ale widzicie tą drugą górę?
- Tak. To jest Giewont? - pytają znowu turyści.
- Nie, ale widzicie tą trzecią górę?
- Nie, nie widzimy.
Na to baca:
- To jest właśnie Giewont.
Turysta przechodzi obok Bacy:
- Po co ciągniesz ten sznurek?
- A co, mam go pchać?
Idzie baca do sklepu mięsnego i pyta:
- Cy jest kiełbasa?
- Jest. Beskidzka.
- Bez cego?
Siedzi góral na kamieniu i myśli. Podchodzi turysta i pyta:
- Co tak myślicie?
- Waham się.
- Czemu się wahacie?
- Wczoraj z żoną byliśmy na weselu. Mnie pobili, a żonę zgwałcili.
- No i?
- Dzisiaj zaprosili nas na poprawiny. Żona idzie, a ja się waham.
Zagraniczna turystka przyjechała do Polski w góry, a
le dopiero uczy się polskiego i wymawia słowa po polsku
bez pierwszych sylab. Spaceruje sobie ścieżką,
a tu baca zaciąga ją w krzaki i gwałci.
W krzakach były pokrzywy, więc turystka krzyczy:
- Krzywy! Krzywy!
- Cicho, jaki mom, takim pchom.
Idzie turysta i widzi bacę drapiącego się w plecy.
- Co, Baco, wsiura gryzie? - zagaduje turysta.
- Nie, w plecy - odpowiada baca.
Pewien człowiek z Warszawy pojechał na urlop do Zakopanego.
Zobaczył górala i zaczął się zastanawiać, czego góral nie może powiedzieć.
Podszedł do tego górala i mówi:
- Góralu powiedzcie: Chrząszcz brzmi w trzcinie.
A góral na to:
- Eee, cobyk nie pedzioł, chrobok burcy w trowie